Sędzia:
-
Video:
Pełen luz - Poniedziałkowe starcie wyglądało na niezwykle łatwą i przyjemną przeprawę dla Rafisu B. Ekipa ta bez presji rozgrywała sobie piłkę, a przy okazji wyglądało, jakby świetnie się przy tym bawiła. Nie przeszkadzały jej w tym nawet nieustające opady deszczu.
Gol nadziei czy otarcia łez? - Z każdą minutą przewaga Rafisu była aż nadto widoczna, ale po piorunującym początku zespół Rafała Kabata nieco zrzucił z tonu. Tuż przed gwizdkiem oznaczającym koniec pierwszej połowy Maestro strzeliło nawet drugą bramkę, która, jak się wydawało mogła jeszcze podtrzymać nadzieje na korzystny wynik w tej konfrontacji.
Obraz gry się nie zmienił - Jeśli ktoś liczył na spektakularny powrót Maestro po zmianie stron, musiał czuć się zawiedziony. Po przerwie Rafis ani myślał odpuścić i tylko powiększał swoją zaliczkę. Grą zza linii chętnie dyrygował też Michał Sambór, a jego podpowiedzi trafiały do kolegów z boiska, co procentowało jeszcze lepszą grą i pewnie miało wpływ na tak wysokie zwycięstwo.