Sędzia:
-
Video:
Poniedziałkową serię gier w Lidze C1 kończył pojedynek Grande Bande z Kamebem. Faworyt mógł być tylko jeden i szybko zaczął się on wywiązywać z tej roli. Kameb od pierwszego gwizdka zaczął dominować, atakował z rozmachem i zdołał zamknąć rywali w okolicach ich własnego pola karnego. W dodatku lider był bardzo skuteczny i już po 18 minutach prowadził 4:0. Wydawało się w tym momencie, że absolutnie żadna krzywda nie może się Kamebowi w tym meczu stać. Jednak zamiast strzelać kolejne bramki, gracze Kamebu zaczęli kombinować i grać “pod publiczkę”. Na pewno ich niektóre akcje wyglądały efektownie, ale nie przynosiły większego pożytku. Będący po początkowych fragmentach niemal na deskach zawodnicy Grande Bande zaczęli sobie już w końcówce pierwszej połowy poczynać coraz śmielej. Po zmianie stron ich poczynania były coraz bardziej odważne i zaczęły przynosić korzyści. W 39. minucie udało im się nawet strzelić bramkę kontaktową, co jeszcze kilkanaście minut wcześniej wydawało się czymś nierealnym. Końcowe fragmenty były więc na własne życzenie dla Kamebu bardzo nerwowe. Jakub Goleniec strzelił co prawda gola na 5:3, ale błyskawicznie odpowiedział Michał Gawliński i ponownie był wynik “na styku”. Mimo prób Grande Bande nie udało się doprowadzić do wyrównania, ale i tak drużynie tej należą się brawa za ambitną walkę i szaleńczą pogoń. Kameb po raz trzeci z rzędu zwycięża różnicą tylko jednej bramki.