Gdzie ten outsider?

Nikt nie będzie zdziwiony, jeśli współliderujący Amadeus zakładał sobie pewną wygraną nad znajdującym się w strefie spadkowej rywalem. Tyle teorii. Mecz od samego początku uwidaczniał, że Pastuchy nie położą się przed przeciwnikami, prosząc o jak najniższy wymiar kary. Co więcej, po golu Damiana Oleksaka, szybko wyrównały po ciętej centrze z kornera, a w 13 minucie wyszli na prowadzenie, gdy Dawid Flak w parterze zabrał obrońcy piłkę tuż przed polem karnym, by moment później skierować ją niemalże do pustej bramki. Jeszcze przed przerwą z kolei do remisu, pięknym uderzeniem z dystansu doprowadził Szymon Sarzyński.

Nie pękali

Od razu po zmianie stron ekipa w fioletowych koszulkach objęła ponowne prowadzenie po golu Macieja Gacka. Nie była to jednak zapowiedź "odjazdu". Flak powalczył o długie podanie, wygrał pozycję z defensorem i efektownym wysokim lobem pokonał wychodzącego Michała Pawlika.

Żal pokonanych

Doprawdy bezsprzecznie kapitalne zawody znów rozgrywał Norbert Ślusarczyk. Wspominanie o tym, że bramkarz Pastuchów bronił wszystkie "normalne" strzały będzie obrazą. Ślusarczyk zatrzymał być może nawet kilkanaście prób, w których postawiony był już w beznadziejnej pozycji. Sfrustrowani gracze Amadeusa nie potrafili w drugiej części znaleźć absolutnie żadnego sposobu na fenomenalnie dysponowanego dwudziestodwulatka. Aż do 45 sekundy doliczonego czasu gry, kiedy i tak nieziemskim wręcz wysiłkiem zapewnili sobie piąty triumf. Norbert wygrał kolejny pojedynek sam na sam, ale w odpowiednim miejscu znalazł się Sarzyński i posłał poprawkę obok już szybującego golkipera. Liczbą doskonałych sytuacji Amadeus zasłużył na zwycięstwo, ale niesamowita ofiarność bloku defensywnego drużyny w czarnych strojach zasługiwała na punkt chyba jeszcze bardziej. Ostatnia instancja pokonanych chyba powinna zaczynać czuć się obserwowana przez skautów wyżej notowanych teamów.

VIDEO

http://www.youtube.com/watch?v=X_QBnFezdTQ