Sędzia:
-
Video:
Detronizacja lidera
Podział punktów w meczu z GEO-ZENITem kosztował XXXIV fotel lidera. Obrońca tytułu spadł z pierwszego miejsca na kolejkę przed końcem sezonu. Po wygranej w szlagierowym meczu z TEBem wielu zdążyło już koronować XXXIV na mistrza, jednak zespół ten w kolejnych trzech meczach ugrał tylko cztery punkty. „34-ka” aby liczyć na obronę złotych medali musi teraz ograć Żymłę oraz ściskać kciuki za… GEO-ZENIT, aby ten co najmniej zremisował w przyszłym tygodniu z TEB-em. Oba mecze będą toczone równolegle i emocji zapewne nie zabraknie do ostatnich minut. GEO-ZENIT przerwał passę trzech porażek z XXXIV, jednak ten remis niewiele daje mistrzowi sprzed roku w kontekście walki o podium.
Emocje do ostatnich minut
Mecz dwóch ostatnich mistrzów FLS był emocjonujący do ostatnich minut. Do przerwy XXXIV przegrywało 0:1 i przebieg pierwszej połowy mógł budzić skojarzenia ze starciem „34-ki” z Oliprą dwie kolejki wcześniej. Dobrze zorganizowana defensywa GEO-ZENITu nie pozwalała na wiele rywalom, a jedyna bramka padła po skutecznie egzekwowanym rzucie karnym przez Artura Katarzyńskiego. „Katar” wykorzystał jedenastkę podyktowaną za faul na nim samym. W drugiej połowie GEO-ZENIT podwyższył prowadzenie i od tego momentu XXXIV zaatakowała zdecydowanie, czego efektem był gol kontaktowy. W końcowych minutach meczu obrońca tytułu postawił wszystko na jedna kartkę, grając „lotnym” bramkarzem i rozgrywając piłkę na połowie przeciwnika sześcioma graczami w polu. Efekt był połowiczny – udało się zdobyć tylko wyrównującą bramkę. XXXIV miała jeszcze swoje okazje na przechylenie szali na swoją korzyść, ale dwóch piłek meczowych nie wykorzystał Kacper Kęska. GEO-ZENIT również miał swoją stuprocentową szansę do strzelenia gola po kontrze, ale Jacek Okarmus świetnie wywiązał się z nietypowej dla siebie roli bramkarza, broniąc sytuacje sam na sam.
Powstrzymany
Kapitalną partię we wtorkowy wieczór rozegrał Michał Spasiuk. Gracz GEO-ZENITu „zaopiekował” się najgroźniejszym graczem w barwach rywala – Tomaszem Świdrem. Spasiuk przez cały mecz podążał niczym cień za liderem XXXIV, skutecznie uprzykrzając mu życie. Krycie na tzw. „plaster” i stałe pilnowanie Świdra okazało się być skuteczną taktyką, bo zawodnik GEO-ZENITu wywiązał ze swojego zadania wzorowo, nie pozwalając snajperowi „34” rozwinąć skrzydeł. Co ciekawe, nawet w momencie, gdy Świder schodził na zmianę, również natychmiast to samo czynił Spasiuk. Powrót na boisko gracza XXXIV oznaczał również błyskawiczne pojawienie się na murawie jego „anioła stróża”. Sam Michał Spasiuk w przerwie rzucił „dziś gramy czterech na czterech, bez Spasiuka i Świdra”.
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=DnrUzqsHedM
Brak zdjęć
Aktualnie brak zdjęć do wyświetlenia.