Składy – Pazerne Sępy ponownie przybyły na mecz osłabione, a tym razem zabrakło Bukowickiego i Kociuby. Dzięki ponownemu występowi Mateusza Sudoła (5 meczów w pierwszym sezonie FLS) Sępy miały do dyspozycji 7 graczy. W Klepie nie zagrał Żurek i na bramce stanął Łuczak, a pierwszy mecz w sezonie rozegrał Mikołajczyk.

Bez walki – Klepa szybko pokazała Sępom, że zwycięzca tego pojedynku może być jeden. Już po pierwszej połowie było 7:1 i losy meczu zostały rozstrzygnięte. Po przerwie wcale nie było dla Sępów lepiej, bo stracili oni jeszcze 10 bramek, choć trzeba zaznaczyć, że oni sami też dołożyli 3 trafienia.

Wróciła… Klepa – ten pokazał, że kryzys formy jaki nękał Klepę Team w zimowym Pucharze Ligi i na początku obecnego sezonu minął. Mistrz znów grał szybko i z pierwszej piłki, czyli z klepy, a więc gry do jakiej nas przyzwyczaił. Najwyraźniej zawodnicy grający w żółtych strojach ostro wzięli się do roboty i nie zamierzają żegnać się z tytułem mistrzowskim.

Byle do maja – Pazerne Sępy rozegrały kolejny mecz z faworytem, a to jeszcze nie koniec serii. Teraz czeka na nich Latin Kings, którzy co prawda już w walce o tytuł się nie liczą, ale ciągle są groźni, potem Geodeci, a w ostatnim kwietniowym pojedynku kolejny faworyt Rocket Fuel. W takiej formie o punkty może być ciężko, ale już maj dla Sępów powinien być okresem żniw, bo rywalami będą zespoły głównie z dołu tabeli.

http://www.youtube.com/watch?v=0LsjOkhOU9s