Przed meczem sprawa była prosta. Wygrana Latin Kings gwarantowała im drugie miejsce w tabeli, a Vittoria grała tylko o prestiż. Zawodnicy z V na koszulkach nie zamierzali jednak ułatwiać rywalom zadania i postawili Latynosom trudne warunki. Latin Kings w licznym jak na nich ośmioosobowym składzie, a Vittoria grała w dziewiątkę.

Vittoria ponieważ potencjał ma mniejszy niż Latin Kings, a takich indywidualności jak Tais czy Lipczyński próżno w jej składzie szukać, musiała postawić na walkę i dyscyplinę taktyczną. Ustawiono głęboko defensywa mocno ograniczyła poczynania Latynosów, którzy jednak mieli kilka okazji do zdobycia gola. Pierwsi bramkę strzelili gracze Vittorii, którzy dobrze wyprowadzili kontrę. Wyrównał niezawodny Tais i do przerwy pewnie byłby wynik remisowy, jednak piłka po uderzeniu Palczewskiego w szczęśliwy sposób trafiła do bramki. Piłka po rykoszecie tak odbiła się od murawy, że przelobowała zdezorientowanego Kozyrę. Do przerwy jedną bramką prowadził zespół Latin Kings i w drugiej połowie można było się spodziewać szturmu tej drużyny, która minimalnym zwycięstwem nie zadowala się nigdy. Rzeczywiście to Latynosi atakowali, a Vittoria czekała na kontry. Po jednej z nich miała rzut rożny, który na bramkę zamienił Żak i był remis. Chwilę potem Latin Kings ponownie wyszli na prowadzenie po ładnej akcji bramkę strzelił Tais. Następnie Kazanowski podwyższył na 4:2, ale Vittoria się nie poddawała, walczyła dalej i ponownie złapała kontakt z rywalem. Swoją drugą bramkę strzelił Żak. Ostatnie słowo należało jednak do Króla Strzelców Taisa, który ustrzelił hattricka, ustalając wynik meczu na 5:3 dla Latin Kings.

Latynosi przypieczętowali drugie miejsce w tabeli, ale zwycięstwo nie przyszło im łatwo. Vittoria zagrała najlepszy mecz w sezonie z drużyną z czołówki, grając przede wszystkim mądrze w defensywie. W ofensywie było jednak gorzej i nad tym elementem gry będzie musiała mocno popracować w przerwie międzysezonowej.

http://www.youtube.com/watch?v=5qA2t4CdEmc