Drugie niedzielne spotkanie odbywało się według zupełnie innego scenariusza, a rezultat spotkania, przez długi okres czasu był niewiadomą. Cracovia zagrała w tym meczu bez Artura Leśniaka, ale do bramki wrócił Stawarczyk. Za to w zespole PGD, które walczy o pierwsze w sezonie zwycięstwo, między słupkami po raz drugi z rzędu zabrakło Orłowskiego, którego tym razem zastąpił Woźniak.

Początek meczu przyniósł nam nieznaczną przewagę Cracovii, która jednak nie potrafiła sobie stworzyć wielu stuprocentowych okazji. Jeśli już taka się trafiła brakowało precyzji, tak jak w przypadku strzałów Krzysztofa Leśniaka i Mazanka, które nieznacznie minęły słupek bramki PGD. Generalnie jednak takich szans było mało, a główną przyczyną był brak dokładności w rozegraniu piłki. Wiele podań było niecelnych, co powodowało nerwowość w szeregach Pasów, która przekładała się na kolejne niecelne zagrania. PGD zagrożenie pod bramką Cracovii stwarzało głównie po strzałach z dystansu, a do stworzenia sobie klarownej okazji brakowało ostatniego podania. Efektem był bezbramkowy wynik do przerwy.

Po przerwie dobrych okazji było więcej i to też przełożyło się na większą liczbę goli. Te strzelali jednak tylko zawodnicy Cracovii. Wynik spotkania otworzył Krzysztof Leśniak, który dobił piłkę po tym jak dwukrotnie strzelał Romuald Dziób. Jednobramkowe prowadzenie utrzymywało się przez większą część drugiej połowy i wydawało się, że spotkanie zakończy się tym rzadko spotykanym w lidze amatorskiej wynikiem. W końcówce meczu ponownie dał o sobie znać Krzysztof Leśniak, który do siatki PGD trafił dwukrotnie i Cracovia wygrała 3:0. PGD w drugiej połowie kilkukrotnie zmusiło Stawarczyka do interwencji, a najgroźniej było po strzałach Patyka oraz Michała Migdy. Wielu jednak stuprocentowych okazji zawodnicy w pomarańczowych strojach sobie nie stworzyli, dlatego też zakończyli mecz z zerowym dorobkiem bramkowym.

http://www.youtube.com/watch?v=qEeViau5pt8