Piraci

Piraci

Data:

26-04-2011 / 00:00

4 - 3

Sędzia:

-

Video:

W drugim meczu walka była o wiele bardziej zacięta, ale nic w tym dziwnego skoro oglądaliśmy derby i do tego jeszcze pirackie. Piraci z Karaibów do meczu przystąpili w sześcioosobowym składzie, w którym zabrakło między innymi Agopsowicza. W bramce stał Świętoń, który w poprzednich meczach z powodzeniem grał w obronie. Jolly Roger tradycyjnie już na mecz stawił się z długą ławką rezerwowych, ale bez najlepszego strzelca Łukasza Grzeli.

Pierwsza połowa meczu zdecydowanie należała do Piratów z Karaibów, którzy wygrali tę część gry 3:0. Na taki wynik złożyła się tradycyjnie dobra postawa w ataku i niespodziewanie solidna gra w defensywie. Jolly Roger w pierwszej połowie nie stworzył sobie stuprocentowych okazji, a największe zagrożenie pod bramką Świętonia stanowiły strzały z dystansu. Z kolei Piraci z Karaibów okazji mieli więcej. Pierwsza bramka została strzelona przez Mateusza Ziółko, który z reguły operuje lewą nogą, a tym razem równie precyzyjnie uderzył prawą i było 1:0. Na 2:0 podwyższył Szczepański, który rozpoczął akcję ze swojej połowy, zagrał do Kaczmarczyka, otrzymał piłkę zwrotną i nie dał szans bramkarzowi. Wynik pierwszej połowy ustalił Ziółko, który już w swoim stylu, czyli lewą nogą pokonał po raz drugi Butanowicza.

W drugiej połowie Jolly Roger zagrał zdecydowanie lepiej, a w zespole Piratów zaczęły pojawiać się błędy w obronie. Jeden z takich błędów skończył się pierwszym golem dla Jolly Roger. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego niekryty przez nikogo Kubik strzałem głową skierował piłkę do bramki Piratów. Gola kontaktowego strzelił kapitan Jolly Roger Zbigniew Motak, który znalazł się oko w oko z bramkarzem rywali i okazji nie zmarnował. Piraci oprócz problemów w obronie zaczęli też mieć problemy w ofensywie nie mogąc zakończyć swoich akcji zdobyczą bramkową. Gdy wydawało się, że trzecia bramka dla Jolly Roger jest kwestią czasu z odsieczą Piratom przyszli… zawodnicy Jolly Roger. Fatalne nieporozumienie przy wykonywaniu autu na własnej połowie wykorzystał Kaczmarczyk i zawodnicy Piratów mając wynik 4:2 mogli trochę odetchnąć. Nie był to jednak koniec emocji, bo Jolly Roger ponownie złapało kontakt z rywalem po bramce Pąprowicza. Tym razem nie było powtórki z historii i Piraci z Karaibów nie dali wyrwać sobie zwycięstwa, tak jak miało to miejsce w poprzedniej kolejce. Duża w tym zasługa Świętonia, który w jednej z ostatnich akcji meczu świetnie obronił strzał z bliskiej odległości Pacyny.

http://www.youtube.com/watch?v=QKxJSKcN94A

Brak zdjęć

Aktualnie brak zdjęć do wyświetlenia.

Partner Technologiczny

Razem gramy do jednej bramki!