Sędzia:
-
Video:
Spotkanie nie porywało - Nie był to zdecydowanie mecz, który mógłby posłużyć jako reklama rozgrywek. Obie drużyny grały dość chaotyczny futbol, a jednym z głównych motywów taktycznych były długie piłki, których adresatem byli szybcy zawodnicy z ofensywy.
Niezadowolony kapitan - Uzasadnione pretensje miał do swojej drużyny kapitan Olimpijakosu, Damian Przywora. Ten po raz kolejny mógł czuć rozczarowanie, bo jego skład nie potrafił poradzić sobie z rywalem, który na papierze zdecydowanie powinien być w jego zasięgu. Występujący z numerem 7 na boisku zawodnik zwracał przede wszystkim swoim kolegom uwagę na nietrzymanie się założeń taktycznych.
Solidna praca w defensywie - Warto podkreślić jednak, że końcowe zwycięstwo Big Time’u nie wynikało tylko z kiepskiej gry przeciwnika. Międzynarodowa ekipa dobrze broniła też dostępu do swojej bramki i jej praca w defensywie kolejny raz zasługuje na pochwały. Liderem z tyłu był tego dnia Joeffrey Cottens, który nie tylko wiele razy ratował drużynę z tyłu, ale zdobył także jedną bramkę.