Sędzia:
-
Video:
Ofensywa bez błysku - Były momenty w tym spotkaniu, kiedy KRK Lions było w stanie na dłużej przejąć inicjatywę, utrzymując się przy tym przy piłce. Międzynarodowej ekipie brakowało jednak jakiegoś błysku w ofensywie. Ich ataki często były zbyt wolne, a nawet w pozycyjnej grze co jakiś przydałby się pewien zryw.
Dwa ciosy już na początek - Tymczasem po kilku minutach spotkania na dwubramkowe prowadzenie wysunęło się Hitachi. Było to niemałe zaskoczenie dla samych zainteresowanych, ale chyba przede wszystkim stanowiło niemiłą niespodziankę dla KRK Lions. Wobec tego Lwy musiały gonić wynik, a Hitachi mogło skupić się na wyprowadzaniu kontrataków.
Wybuch radości - Drużyna Martina Nijboera w dalszym ciągu naciskała, próbując odrobić poniesione już na starcie straty. Taktyka wielonarodowościowego składu była jednak dość czytelna i oparta głównie na podaniach do Julio Chagasa Dos Santosa. Niemniej w końcu ofensywa Lwów osiągnęła swój cel i na niedługo przed końcem meczu Gido Smid doprowadził do wyrównania, co spotkało się z wybuchem radości całej ekipy.