Sędzia:
-
Video:
Nie mogli odjechać
Nie dało się narzekać na nudę w pierwszej połowie tego spotkania. Otwierające 25 minut było pełne emocji, szybkich akcji, prób efektownych zagrań, a co najważniejsze, bramek. Początkowo też zawodnicy rościli wobec siebie sporo pretensji, ale gorące głowy umiejętnie studził arbiter. Stroną goniącą wynik cały czas było Pink Bowling, ale nawet gdy po golach Cristovao Assisa i Flavio Nkoli FC Revolution udało się zyskać dwubramkową przewagę, to ekipa cieszyła się z niej ledwie kilkanaście sekund, bo hattricka już kompletował Kamil Klęk.
Tragedia po pół godzinie
Gdy moment po zmianie stron Michał Klęk doprowadził do kolejnego remisu w potyczce (4:4), sądzić można było, że dalsze minuty nadal upływać będą na wymianie ciosów. Drużyna w błękitnych strojach szybko wyprowadziła z tego błędu. Na przestrzeni 180 sekund Klękowie z Cygankiem wypracowali trzy trafienia, odskakując na 7:4. Potem zawody nieco się uspokoiły, bo prowadzący uzyskali nad nim pewną kontrolę. Tę przerwał na moment Ernesto Benicio Bumba Jr., zmniejszając dystans do dwóch "oczek", lecz ostatecznie "Pinkom" udało się dowieźć komplet punktów do końca, choć nieprawdą byłoby stwierdzenie, że przeciwnik nie miał już nic do powiedzenia.
Wszystko zostaje w rodzinie
Triumfu Pink Bowling nie byłoby, gdyby nie fantastyczna dyspozycja braci Klęków. Brylował zwłaszcza Kamil, który pięciokrotnie pokonał Grzegorza Ziemniaka, ale warto też zwrócić uwagę na Michała, ponieważ zaliczył on swoje trafienie, a także zanotował dwa końcowe podania. Rodzeństwo wydatnie maczało więc palce we wszystkich bramkowych akcjach swojego zespołu.
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=yhSDQvI9-yM
FOTO
Brak zdjęć
Aktualnie brak zdjęć do wyświetlenia.