Futbolowa Liga Szóstek

Zgodnie z typowaniami, otwierające fragmenty zawodów nie odznaczyły się przewagą którejś ze stron. Próby ataków spełzały na niczym przez kilkanaście minut. A skoro nie udawało się z gry, to z odsieczą przyszły naturalnie stałe fragmenty, konkretnie rzuty wolne z dalszej odległości. Najpierw swoich sił spróbował Grzegorz Łach z Rogue, a jeden z defensorów na tyle pechowo podbił piłkę, że Maciej Pruś nie miał już czasu skutecznie zareagować. Sześć minut później golkiper sam jednak wziął rewanż w niemal identyczny sposób: strzał zewnętrzną częścią prawej stopy zrykoszetował przed linią bramkową, przez co jego vis-a-vis nie mógł już nic zdziałać.

Pomylił pozycje?

Broniącemu Prusiowi poświęcić należy jeszcze kilka słów, bowiem oprócz pewnej gry na linii przez pełne 50 minut, to on w pierwszej części najbardziej wyróżniał się przy Koletek. Ekipa grająca w niebieskich strojach wprowadziła bowiem nowatorski pomysł gry z golkiperem-playmakerem. Oprócz zamienionego na trafienie wolnego, daleki wyrzut golkipera Ecolabu, uruchomił błyskawiczną kontrę, którą głową (!) skończył Szymon Żelasko. Rywale pozostały czas przed pauzą, zamiast na szukaniu remisu spędzili na dyskusji pod tytułem "Kto zawalił tego gola? Bramkarz czy gracze z pola?".

Zasłużenie

Druga część przebiegła pod znakiem ciekawej rywalizacji o przejęcie kontroli nad wydarzeniami czy zdobyciu choć minimalnie wyższej przewagi. Ale że oponenci byli godni siebie, to cały czas byliśmy świadkami potyczki na styku. Na wyrównujące trafienie Łacha po 120 sekundach odpowiedział Mateusz Zieliński, ponownie dając prowadzenie Ecolabowi. Po tak samo krótkim okresie kolejny remis stał się faktem za sprawą Macieja Wójcika. Dopiero uzyskane przez Łukasza Rejczaka (to jego pierwszy gol w osiemnastym meczu w ramach FLS - gratulacje!) prowadzenie formalnych gości 4:3 utrzymało się dłużej. Ale i tak nie do finałowego gwizdka. W 49 minucie przypomniał o sobie Michał Warchał, co poskutkowało podziałem punktów. Z przebiegu spotkania - zupełnie zasłużonym.