Sędzia:
-
Video:
Rewelacja potwierdza
Okrzyknięty jednym z największych pozytywnych zaskoczeń pierwszych dwóch tygodni wiosny Armagedon błyskawicznie pokazał, że zasługuje na to miano. W 2 minucie Przemysław Kamiński dał sobie i kolegom prowadzenie, które ci usilnie starali się powiększyć. Słabiej prezentujący się rywale jednakże zdołali ich zaskoczyć, wyrównując dzięki Pawłowi Matusikowi. Kilka minut później Michał Kaczmaryk odzyskał najmniejszą możliwą przewagę.
Do góry nogami
Wygrane nad faworyzowanymi Amadeusem i Wybrzeżem Klatki Schodowej kazały przypuszczać, że zespół w pomarańczowych trykotach przypieczętuje w drugiej połowie trzeci triumf w sezonie, ale na wynikającą z tego trzecią porażkę nie miały zamiaru godzić się Bezpieczniki. W 29 minucie drugi raz do remisu doprowadził Matusik, a 60 sekund później wszystko stanęło na głowie, gdy Krystian Kołacz wyprowadził na czoło zespół w granatowych strojach. Jego drużyna mogła teraz nieco się cofnąć, wyczekując na kontry. I ta taktyka zdała egzamin! Hattrick Matusika, dublet Kołacza - wynik brzmiał 2:5, a upływający czas nie pomagał przeciwnikom. Z jednej strony faktem stawała się niespodzianka, z drugiej wszyscy zaczęli sobie przypominać, iż mimo wcześniejszych porażek Bezpieczniki to nie drużyna z przypadku.
Za późno... za głośno...
Rzutem na taśmę trzy w sumie bramki zdołał jeszcze ustrzelić Kaczmaryk, ale po ostatniej (bardzo ładna główka w prawe okienko) arbiter mógł już tylko odgwizdać koniec potyczki. Gracze Armagedonu byli naturalnie niepocieszeni i sfrustrowani, że tak późno doszli ponownie do głosu. O ich przegranej zadecydowały prawdopodobnie nie tylko postawa sportowa, ale głównie okołopiłkarska. Zbyt wiele doszukiwali się oni złośliwości, czy niejasności w zagraniach swoich, przeciwników, osób trzecich, zamiast mocniej skoncentrować się na boiskowej rywalizacji, bo piłkarsko nie odstawali od swoich oponentów..
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=Z2ln2imAqbA