Sędzia:
-
Video:
Rywalizacja na kartki
Nie tak często zdarza się w FLS, by więcej miejsca w protokole zajmowały kwestie kar indywidualnych niż bramek. Tymczasem w pierwszej połowie oba zespoły urządziły sobie właśnie bardziej kartkową niż bramkową potyczkę. W golach było 1:1 - na szybkie otwarcie Kamila Szota odpowiedział jego imiennik, Gęśla. W kartkach wyraźnie "lepsze" było najpierw FHB za sprawą brzydkich ataków Emila Hołysa oraz Roberta Konopczaka, lecz "stratę" tę zmniejszył Piotr Jaworski zatrzymując korzystne podanie ręką.
Sprowadzeni na ziemię
Różnica lokat nie była widoczna podczas zawodów. Jest to zresztą normą w spotkaniach Lift-Medu, więc tym bardziej zasmuca ich niska pozycja w zestawieniu. Pomimo straty gola zanim właściwie zaczęła się druga odsłona, Rafał Cebula zdołał doprowadzić do zasłużonego remisu. Niestety dla nich, wtedy liderzy z wyrachowaniem zaczęli pokazywać swoją wyższość. Natychmiast Hołys, a niebawem Gęśla (hattrick) oraz Konopczak pokonali Marcina Stefanika, więc było 2:5.
Nerwowe chwile
Mecz powoli chylił się ku końcowi, kiedy to chyba zlekceważony przez Football Heaven został Rafał Cebula. Zawodnik ten w odstępie minuty dwa razy kopnął do siatki, tym samym kompletując swojego hattricka. W oczy prowadzących zajrzała wyraźna obawa, że w ułamku sekundy można stracić to, na co pracowało się przez prawie 50 minut. Na szczęście dla nich, po dalekim podaniu, kontratak wolejem z gatunku "ile fabryka dała" wykorzystał w doliczonym czasie Kamil Kwaśny, wobec czego on i koledzy mogli odetchnąć.
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=5DWQGFix2E4