Sędzia:
-
Video:
BYŁO W CZYM WYBIERAĆ!
Sęk Team po przegranym walkowerem meczu w pierwszej kolejce tym razem nie zamierzał się poddawać i przybył na obiekt Com-Com Zone bardzo zmotywowany z nie opuszczającymi dobrymi humorami. Co ważne, zawodnicy w niebiesko-czerwone pasy przybyli na mecz… w jedenastu, co nie zdarzało się do tej pory zbyt często. Łukasz Sęk niejednokrotnie miał problem ze skompletowaniem składu i marzył o dwucyfrowej kadrze. Efekty dobrobytu widoczne były już w 8 minucie, kiedy to za sprawą Szydłowskiego zespół ten wyszedł na skromne prowadzenie, które dawało nadzieję na zgarnięcie pełnej puli.
CIOS ZA CIOS
W pierwszej połowie byliśmy świadkami sporej wymiany ciosów. Dwukrotnie na prowadzenie wychodził Sęk Team, jednak w obu przypadkach nie pozostawało to bez reakcji ofensywnych formacji Nie ma Lipy, które błyskawicznie doprowadziły do wyrównania. Spora w tym zasługa duetu Artur Kaczor - Przemysław Styrna, który kilkukrotnie bardzo groźnie zaatakował bramkę rywala. Nie zmieniło to jednak końcowego obrazu i sprawiło, że do przerwy utrzymywał się rezultat remisowy, odbierany z lekkim niedosytem.
ROZSTRZYGNĘLI W KOŃCÓWCE
Kluczowy dla losów spotkania okazał się ostatni kwadrans meczu, który zdominowało Nie ma Lipy. Zawodnicy tego zespołu z każdą kolejną minutą zaczęli coraz to bardziej rządzić na placu gry, a małym wyjątkiem okazał się jeszcze gol Pitry doprowadzający do remisu. Później jednak trafiali już tylko gracze w zielonych koszulkach zapewniając sobie trzy oczka w premierowym pojedynku. Sęk Team wciąż legitymuje się minusowym bilansem punktowym, ale przebłyski dobrej gry i solidna kadra, daje nadzieję na lepsze jutro.
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=OiaxVgwqZrE
Brak zdjęć
Aktualnie brak zdjęć do wyświetlenia.