Sędzia:
-
Video:
Pod swoje dyktando
Nie dziwnym fakt, że w pierwszej połowie jedni i drudzy chcieli narzucić swój styl gry, próbując wyjść na prowadzenie oraz przejąć kontrolę nad rywalizacją. Najpierw ta sztuka mogła się udać Lotosowi, bo jego kapitan, Tomasz Murzyn otworzył rezultat spotkania w 8 minucie. Niebawem wyrównali z kolei rywale i niemalże do przerwy utrzymywał się status quo. Wówczas miały miejsce kluczowe zdarzenia, bo tak trzeba nazwać dwa gole do szatni, które dla GS TIFF zdobyli Sebastian Sikora i Jarosław Koza.
Dekoncentracja
Niezłą szansą na dogonienie oponenta były dwie minuty drugiej połowy, podczas których na przymusowy odpoczynek po brzydkim faulu musiał udać się Dominik Kamiński. Drużyna Czarnego Lotosu miała co prawda problemy przy grze w przewadze, ale Murzyn wreszcie doprowadził do kontaktu. Cóż z tego, spokój był pozorny. - Dosłownie sekundy później niebrzydkim strzałem z dystansu odpowiedział Koza i strata znów wynosiła dwa trafienia. Co więcej, po kolejno 2 i 5 minutach trafienia dołożył Kolesnyk, wobec czego sytuacja przegrywających stawała się niepokojąca.
Szanse były
Obserwując poczynania Lotosu w ostatnich dziesięciu minutach trzeba stwierdzić, że ich szanse na remis wcale nie były takie małe. Ekipie tej udało się nieco zmniejszyć straty, ale co istotne, stworzyła ona sobie jeszcze przynajmniej dwie-trzy doskonałe okazje, w których zabrakło skuteczności, czy tak potrzebnego piłkarskiego farta. Postawa w tych fragmentach powinna napawać optymizmem.
VIDEO
http://www.youtube.com/watch?v=7KkI6tDjjQE